Ostatnio na wszystko brakuje mi czasu, a jak już jakimś cudem znajdę wolną chwilkę to wykorzystuję ją na odpoczynek. I chociaż jest to bardzo dziwne, to w pewnym sensie ma to też związek z miniaturkami. Właściwie to z jedną, żywą, która rośnie sobie w moim brzuszku i pochłania sporą część mojej energii. Staram się jednak nie zaniedbywać całkowicie mojego domku i ciągle jeszcze walczę z dachówkami. Wyprodukowałam ich już ponad tysiąc, ale końca ciągle nie widać. Tak więc, zamiast pokazywać zdjęcia "nagiego" jeszcze dachu tym razem kilka słów o głównej sypialni.
Sypialnia ma wymiary 40 cm na 40 cm, czyli jest wystarczająco duża, by pomieścić w niej wszystko to, co w wiktoriańskiej sypialni znaleźć się powinno, ale także to, co będzie chciała "upchać tutaj" pani domu. Cóż to takiego? Stosy pudeł na kapelusze, dziesiątki par butów, gorsety, halki, bibeloty etc.
Pomieszczenie, jako, że powinno być przytulne i pełnić funkcję buduaru, jest w przyjemnym zielonym kolorze. W narożniku znajduje się duży kominek, a na suficie oczywiście zdobienia. Już na pierwszy rzut oka widać, że brakuje tu jeszcze wielu mebli i innych przedmiotów, ale przyznam, że nie lubię się śpieszyć z zakupami i każdy element wystroju jest dokładnie przemyślany.
W sypialni znajduje się już łóżko z uszytą przeze mnie pościelą (nadal brakuje narzuty, jako, że wspomniana wcześniej przeze mnie koszula mojego męża jeszcze się nie poddała), szafa ( póki co jeszcze pusta) oraz toaletka pani domu. Drewniane aniołki, które zdobią mebel zakupiłam w sklepie z elementami do tworzenia biżuterii, pozłociłam i przykleiłam na toaletkę, aby w ten sposób uniemożliwić obracanie się lustra. Zawartość toaletki to także moje dzieło.
W pokoju brakuje jeszcze komody i kufra na pościel. Zastanawiam się również nad "mebelkiem z miednicą", ale nie potrafię zdecydować, czy powinien on być drewniany i udekorowany płytkami łazienkowymi, czy też znacznie prostszy i mniejszy, wykonany ze stali. Ściany również są jeszcze gołe. Jedynym elementem ozdobnym, któremu nie potrafiłam się oprzeć jest wykonany przeze mnie obraz - portret Karola Dickensa, mojego ulubionego pisarza wiktoriańskiego ( tak naprawdę urodził się sporo przed panowaniem królowej Wiktorii). Wymyśliłam sobie, że jest on ojcem pani domu i przygląda się jej poczynaniom przytwierdzony do ściany. Początkowo obraz miał wisieć nad komodą, ale że przykleiłam go zbyt szybko, a potem zmieniłam ustawienie mebli, dziwnym trafem znalazł się nad łóżkiem. Może nie jest to dla niego najlepsze miejsce, ale tam już pozostanie.
Recently I've been in shortage of time. Even if I find a free moment I immediately lie down and get some rest. It may sound strangely but in some way it is connected with miniatures, actually, with one special miniature that has been living inside my belly for some months and has been consuming a lot of my energy. However, I try not to neglect my dollhouse and I am still fighting with roof tiles. So far, I have made more than one thousand pieces but it is still not enough. So, instead of showing photographs of the "naked" roof, I am going to write about the master bedroom in my dollhouse.
The bedroom is 40 cm wide and 40 cm deep and it is big enough to place here all the furniture that should not lack in a victorian bedroom but also all the things that the lady of the house will want to keep here. What things? A mountain of hat boxes, tens of pairs of shoes, corsets, petticoats and a lot of other staff.
The room, as it should be a kind of a comfy boudoir, is finished in a nice shade of green. There is a big fireplace in the corner and the ceiling is decorated with some green elements. It is easy to notice that the room is only half - furnished. I don't like to hurry with buying new elements to my dollhouse, they are all carefully thought - of first.
There already is a bed, a wardrobe and a dressing table in the bedroom. The bed has a bedding made by me ( there is still no bedspread as my husband's shirt mentioned some time ago has not surrendered yet). The wardrobe is empty but I hope to fill it with a lot of clothes. The dressing table, bought with a newspaper, "has earned" two angel- face ornaments. I bought them is a shop with jewellery pieces and I painted them with some gold acrilic paint. They prevent the mirror to move. All the small elements placed on the table are also made by me.
I would like to add a chest of drawers, a linen chest and a washstand to the room furniture. I can't make my mind about the washstand. I don't know whether it should be made of wood and finished with bathroom tiles or I should choose a simplier one made of steel or cooper.
The walls need some decorations too. The only element hanged on the wall ( I could not resist doing that) is a picture - portrait of Charles Dickens, my favourite Victorian writer (actually born before the reigh of Queen Victoria). I made up a story that he is the lady of the house's father and is observing her from the wall. At the beginning, the picture was to be hanged above the chest of drawers but I glued it too early and then I rearranged the furniture. In this way he finished over the bed. Maybe it is not the best place for him but I am afraid he's going to stay there forever.