Ostatnio zabrałam się za przemeblowanie w miniaturowej bibliotece. Wydawała mi się mało wiktoriańska i ciągle za mało w niej detali i "wiktoriańskiego bałaganu". Żeby zapełnić trochę pomieszczenie zdecydowałam wstawić do niego sztalugę. To, że pan domu jest znanym lekarzem a jego żona spokrewniona jest z Karolem Dickensem nie oznacza, że nie mogą zajmować się malarstwem. Kto wie, może któreś z nich pobierało lekcje u Helen Allingham, którą uwielbiam. Jest ona jedną z najbardziej znanych wiktoriańsko - edwardiańskich malarek, a jej cudowne kolorowe obrazy przedstawiające sielankową angielską wieś bardzo pobudzają wodze wyobraźni.
Wracając do sztalug... zrobiłam dwie sztuki, jedną do domku i jedną do sklepiku. Obie wykonane są z tektury i patyczków do szaszłyków i można je złożyć. Do zestawu bibliotecznego dorobiłam również paletę malarską i pędzelek.
Recently, I have rearranged the furniture in my miniature library. It didn't seem very Victorian and there are still too few details and clutter. To "crowd" the room a little more I decided to put there an easel. The fact that the owner of the house is a well - known doctor and his wife is closely related with Charles Dickens doesn't mean that they cannot paint. Who knows... maybe on of them took some painting lessons from Helen Allingham, that I absolutely adore. She is one of the most famous woman painter of the Victorian and Edwardian era and her fabulous and full of colours paintings showing a peaceful English countryside make you dream.
Back to the easels... I made two of them, one for the dollhouse and one for the shop. They are made of cardboard and barbecue bamboo skewers. I made a painter's pallet and a brush, too.