Walka z oknami we frontowych ścianach domku została definitywnie zakończona. Teraz przyszedł czas na dach i przestrzeń przed domem. Dach pokryty będzie dachówkami, których niestety nie wyprodukowałam jeszcze w wystarczającej ilości. Przyznam, że mam ich serdecznie dość. Wiosna już, na balkonie czuję zapach mimozy dobiegający z ogrodu, słonko przygrzewa, a ja spędzam czas na wycinaniu i malowaniu setek dachówek. Do tego muszę jeszcze zrobić trzy okna dachowe. Chciałabym bardzo podwójne, ale przyznam, że nie spotkałam się z podwójnymi oknami dachowymi i raczej zrezygnuję z tego pomysłu. Żeby jednak nie zanudzać zbytnio czekającymi mnie pracami, pokażę wam kolejne pomieszczenie w moim domku - bibliotekę.
Według pierwotnego projektu w miejscu biblioteki miała znajdować się sypialnia, stąd ciepły żółto-złoty kolor tapety. Doszłam jednak do wniosku, że nie uda mi się w tak niewielkim pomieszczeniu zmieścić wszystkich potrzebnych mebli. Potem przyszedł mi na myśl tzw. pokój poranny, ale szkoda mi było przestrzeni na kolejny salonik i tak oto powstała biblioteka.
Podejrzewam, że w każdym szanującym się wiktoriańskim domu musiało znajdować się pomieszczenie służace za biuro lub pokój lektur. Te widoczne na filmach zwykle bywały ogromne, z dziesiątkami regałów po brzegi wypełnionych opasłymi książkami, z dużym rzeźbionym drewnianym biurkiem, pięknym wygodnym fotelem i mnóstwem innych akcesoriów. Moja biblioteka to zaledwie namiastka tego, co przychodzi na myśl na hasło wiktoriańskiej biblioteki.
Biurko i witryna do pokoju zostały zakupione a kanapę i fotele dostałam w prezencie od zaprzyjaźnionej sąsiadki, która kupiła je w kiosku razem z gazetą i ,z nadzieją na rozpoczęcie budowy własnego domku dla lalek, przez kilka lat trzymała je w szafie. Do całości wyposażenia brakuje jeszcze kilku obrazów, dywanu, biurka Davenport i regału. Biurka Davenport były bardzo znane w epoce wiktoriańskiej. Były to maleńkie damskie biurka z szufladami wysuwanymi po boku.
Akcesoria do biblioteki wykonałam sama. Ramy luster i ozdoby na suficie wykonane są z pasty Opla. Książki umieszczone w witrynce otwierają się i są reprodukcjami prawdziwych wiktoriańskich książek, głównie botanicznych i zoologicznych. Kot to także moje dzieło, niezbyt udane, ale nadaje charakteru całemu domowi. Przemieszcza się ciągle i żyje swoim życiem. Raz znajduję go buszującego w kuchni, innym razem przewraca butelki w spiżarni bądź drażni psa, a jeszcze kiedy indziej wkrada się cichutko do pokoju dziecinnego i ucina sobie drzemkę pod którymś z łóżek . Taki radosny psotny duszek.
The battle with the front windows has ended. Now it's time to finish the roof and arrange the space in front of the house. The roof is going to be tiled. Unfortunately, I haven't prepared enough tiles yet. I am bored with them. Spring is coming. On the balcony of my appartment I smell mimosa growing in my garden, the sun is shining and I am cutting and painting hundreds of roof tiles. I must prepare three roof windows, too. I would like double windows but, honestly, I have never seen double windows on the roof and probably I will give up the idea. I don't want to bore you so instead of telling you about works I have to do I am going to show you another of my miniature rooms - the library.
According to the original project the room was to be a bedroom. For that reason the walls are covered with a "warm" yellow and gold wallpaper. However, when I started to furnish the bedroom I realised that I was not able to put there all the pieces of furniture I wanted to be in the room. Then, an idea to create a morning room crossed my mind, but as I did not want to "waste" the space for another parlour - like room I decided to dedicate the room for a library.
The library in my house is just a small room used as an office and a reading space at the same time, not a great room with thousands of thick books that we can often see in the films. The desk and the cabinet are bought, the chairs and the sofa are a gift from my neighbour. She bought them some years ago with a wish to build her own dollhouse. The library is still in need of another bookcase, a carpet, some paintings and a Davenport desk. Davenport desks were very popular in the Victorian era. They were small desks for ladies with drawers on the side.
The accessories for the library I made myself. The mirrors frames and the ceiling ornaments are made of Opla paste. The books in the cabinet open and are reproductions of real Victorian books, mostly botanical and zoological. The cat is my creation, too. Not a very successful one,but it gives some character to the house. I find it in different places. Sometimes it explores the kitchen, sometimes it falls some bottles over in the cellar or teases the dog... another time it sneaks into the nursery and has a nap under one of the beds. It is like a cheerful naughty spirit.