niedziela, 8 czerwca 2014

Czas na piknik. Picnic time.

           
          
             Kto z nas nie lubi pikników na świeżym powietrzu? W lesie, nad rzeką, nad jeziorem. W towarzystwie ćwierkających ptaków, szumu strumyka... W Anglii pikniki osiągnęły szczyt popularności za panowania królowej Wiktorii, wyglądały jednak  bardziej formalnie. Wiktorianie uważali, że pikniki powinny odbywać się na bardzo cywilizowanym poziomie, tak jakby spożywało się posiłek w domowej jadalni. Należało więc wybrać odpowiednie miejsce, niezbyt nasłonecznione, niezbyt zacienione, nie za blisko klifów, gdyż panie mogłyby się wystraszyć; z daleka od mrowisk itp. Zabierano ze sobą zastawę stołową, szklanki, kieliszki, sztućce, obrusy itd. Także potrawy musiały być odpowiednio przygotowane i dokładnie zapakowane do piknikowych koszyków. Mogły to być kanapki, zimne mięso w postaci gotowanej szynki czy drobiu, zapiekanki czy owoce. Zwykle przygotowaniem jedzenia zajmowała się jedna rodzina, ta która organizowała piknik. Zaproszeni goście musieli przynieść ze sobą tylko naczynia.

             Jako, że ostatnio pogoda dopisuje, mnie także zamarzył się piknik, ale taki miniaturowy. Postanowiłam więc sprawić niespodziankę moim malutkim mieszkańcom i zaopatrzyć ich w potrzebne rzeczy. Zaczęłam od koszyków, wykonanych ze sznurka. Jeden z nich, stylizowany na stary i zniszczony dostał się nawet biednemu Oliverowi. Być może to pierwszy i jedyny piknik w jego życiu. Potem zajęłam się jedzeniem i dostarczeniem niezbędnych produktów do kuchni. Wszystko wykonane z masy modelarskiej, bo tylko to miałam akurat w domu. Kucharka miała pełne ręce roboty, ale mięsne zapiekanki wyszły jej całkiem nieźle. Wszystko już spakowane. Czekamy tylko na damy, które nie mogą zdecydować się na odpowiednie kapelusze... i w drogę. 
             
            Who of us doesn't like picnics in the fresh air. In a forest, by a river or a lake. In the company of singing birds, a murmuring brook. In England picnics reached the peak of popularity during the reign of Queen Victoria. However, they were much more formal. Victorians believed picnics should be just as civilized as eating in a dining room. The right place had to be chosen - not too sunny, not too shady, not too close to the cliffs as ladies might get frightened, far away from the anthills etc. Plates, glasses cutlery, different kinds of utensils and tablecloths were almost obligatory. The food had to be prepared in the right way and properly packed into the picnic baskets. It could be sandwiches, cold meat such as poltry or cooked ham, pies and fruit. Usually, the family that organized the picnic prepared food for all the partecipants, the guests had to bring plates and cutlery with them. 


             

                As the weather has been really nice recently, I have dreamt of a picnic, too. Of a miniature picnic. I decided to make a surprise for my little inhabitants and to provide them with all the things needed. I started with string baskets. One of them, that seems to be old and worn-out was given as a gift to my poor Oliver. Maybe it's the first and only picnic in his life. Then, I occupied myself with food and providing all the essential ingredients to the kitchen. All is handcrafted with a modelling clay as it was the only thing I had at home that day. The cook was really busy but her mince pies seem really delicious. Everything has already been packed. Now we're waiting for the ladies. They can't make their mind about the right hats to put on...


                             



             

2 komentarze:

  1. świetna historia z tymi angielskimi piknikami :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Fantastyczny pomysł z tym piknikiem. Miniaturki bardzo mi się podobają. Kosz piknikowy jest świetny.

    OdpowiedzUsuń