Miało być świątecznie, ale nie będzie, bo nie zdązyłam ustroić domku. Będzie o kanapie! Ostatnio przez przygotowania do targów na wszystko brakuje mi czasu. Byle do lutego! Zrobiłam sobie listę rzeczy, które chciałabym upleść i zabrać do Mediolanu. Na liście znalazło się tyle pozycji, że żeby ze wszystkim zdązyć powinnam nie spać przez miesiąc, albo wyeksmitować moje maluchy do dziadków. Pierwszą pozycję na ów liście zajęła kanapa. Dotychczas uplotłam tylko jedną kanapę i to ponad rok temu. Nadszedł czas na kolejny egzemplarz. Kanapa jest w kolorze ziemistego brązu. Nie wygląda na zbyt nowoczesną, ale taki już chyba urok moich miniatur. Inaczej nie potrafię. Najwidoczniej w poprzednim życiu mieszkałam w wiktoriańskiej Anglii i udziela mi się to za każdym razem, gdy siadam do plecenia. Do kompletu jest też stolik kawowy. Brakuje jeszcze fotela, może dwóch. Na nie przyjdzie pora w nowym roku, bo zabrakło mi drucików. Utkneły w Mediolanie, w sortowni! Od dwóch tygodni codziennie sprawdzam status przesyłki. Czyżby jakiś sabotaż?
Mimo, że w moim domku panuje mało świąteczna atmosfera, to w pełnym wymiarze nie jest tak źle. Choinka jest, szopka jest, polskie pierogi i opłatek dowiózł kurier, ale pierniki podkradł mi chyba listonosz! Moi włoscy teściowie już się przyzwyczaili, kolacja wigilijna jest zawsze po polsku. Przyznaję, że bez śniegu i z włoskimi temperaturami Boże Narodzenie ma inny charakter. Mimo tego, uwielbiam to święto i życzę wam, żebyście i wy przeżyli je w spokoju i w rodzinnej atmosferze!
In spite of the fact that my dollhouse is not in a festive mood I do celebrate Christmas in real size! And I would like to wish you a very merry Christmas spent with your family!