To pewnie żadna nowość, że wciąż brakuje mi czasu na cokolwiek i prace nad sklepem postępują w tempie ślimaczym. Mimo wszystko jednak postępują. W weekend udało mi się zamontować drzwi do sklepiku i zawiasy łączące dwie części skrzynki oraz wykończyć wnętrze. Niewiele to, ale zawsze coś. Z zawiasów przy drzwiach nie jestem zbyt dumna. W wersji pierwotnej miała zakryć je framuga, która jednak okazała się blokować drzwi przed całkowitym otwarciem. Postanowiłam więc zatuszować zawiasy farbą.
No i zrobiłam coś jeszcze... Niedawno wpadła mi w ręce książka z reprodukcją obrazu 'A London street scene' namalowanego w 1834 roku przez Orlando Parry'ego. Obraz od razu pokochałam. I wiedziałam, że ta miłość zostanie zminiaturyzowana. Tak oto powstały wiktoriańskie plakaty reklamowe, które zawisły na ścianach budynku. Plakaty są reprodukcjami prawdziwych wiktoriańskich ogłoszeń , głównie teatralnych, znalezionych w internecie. Popatrzcie.
It is nothing new that I am short of time and the progress in the shop is slightly visible...but... Last weekend I fixed the shop door and the hinges that keep together the two parts of the box. And I finished the shop interior. Not much but better than nothing.
And I have managed to do one more thing... Not so long ago I got into my hands a book with a reproduction of a painting intitled 'A London street scene' painted in 1834 by Orlando Parry. It was love at first sight. And I understood immediately that that love had to be miniaturized. In this way some Victorian street posters 'were born'. They are mostly Victorian theatre posters that I found in the internet. They decorate the side walls of the shop. Just take a look.