Ostatnio przeczytałam w jakimś artykule, że każdy człowiek ma w życiu dwie miłości, jedną, niespełnioną, którą nosi ukrytą głęboko w sercu, i drugą, tą, z którą decyduje się dzielić swoją codzienność. Nie wiem jak wy, ale ja niespełnionych miłości miałam mnóstwo, bo ja z tych kochliwych raczej. Ale nie o mnie będę pisać a o Charlotte...
Z Robertem i Charlotte to było tak...Dawno temu w pewnej pięknej okolicy w jednym z hrabstw w Anglii wybudowane zostały obok siebie dwie posiadłości. Obie wspaniałe, urządzone z przepychem. W jednej z nich mieszkał ojciec Charlotte, w drugiej ojciec Roberta. Panowie byli kuzynami a ziemię dostali w spadku po pradziadku. Z czasem w posiadłościach pojawiły się również żony i dzieci. Czas upływał im na beztroskich grach w ogrodzie, na piknikach. Po kilkunastu latach Charlotte wyrosła na piękną pannę, a Robert na przystojnego kawalera. Mieli się ku sobie i pewnie wszystko skończyłoby się jak w bajce gdyby nie to, że ojciec Roberta przegrał cały swój majątek i zhańbił nazwisko, a krótko po tym zdarzeniu zachorował i zmarł. Robert, jako jedyny syn, musiał zająć się siostrami i matką i zarobić na ich utrzymanie. Nie wiedząc w jaki sposób zarobić wystarczającą sumę zaciągnął się do wojska i wyjechał do Indii. I tak oto prysło marzenie Charlotte i Roberta o wspólnej przyszłości...Charlotte obiecała, że będzie czekać, ale jej ojciec upatrzył już odpowiedniego kandydata do jej ręki. Mężczyzna sporo starszy, ale majętny, zupełnie nie przypadł do serca młodej dziewczynie. Pisała więc pełne goryczy listy do swego ukochanego, który wiedząc, że musi wybrać najmniejsze zło poprosił swojego przyjaciela, wtedy jeszcze pułkownika Edwarda Howdona, który właśnie wracał z kolonii do Anglii, by złożył wizytę w posiadłości ojca Charlotte. Robert wiedział, że Edward nie będzie potrafił oprzeć się urokowi Charlotte, a ojciec Charlotte nie będzie potrafił oprzeć się majątkowi rodziny Edwarda. Charlotte natomiast dostała krótki list, w którym Robert napisał :" Nie mogąc osobiście zatroszczyć się o ciebie jak o żonę, przysyłam ci najlepszego kandydata na twojego przyszłego męża..."
Nietrudno domyślić się, jak zakończyła się cała historia. Charlotte została szczęśliwą żoną Edwarda, a Robert ... no właśnie... Robert to jedna z moich miłości... tych spełnionych... do lalek Heidi Ott. (Jego ubranie to moje dzieło).
I have read in an article that everybody has two real loves in his life, one, that cannot be fullfilled and accompanies us for our whole life hidden deeply in our heart, and the other, happy one, that becomes our wife or husband. Actually, I had a lot of unhappy "loves" as I was quite romantic and sensible. But I am not going to write about me but about Charlotte...
So... the history of love between Charlotte and Robert was like this... Once upon a time in a beautiful corner of one of the English counties two mansions were built very close to each other. Both of them were beautiful and furnished with richness. In one of them Charlotte's father lived, the other one was the propriety of Robert's father. The gentlemen were cousins and had inherited the land from their grandfather. Soon some new faces appeared in the houses, wives, children... They spent much of their childhood playing together. With time Charlotte became a beautiful young lady and Robert grew up into a handsome man. They liked each other very much... and who knows how the story would have finished if Robert's father hadn't lost all his fortune gambling. Shortly after he got unwell and died leaving his wife and his children with nothing. Robert, as the only male in the family had to take care of his mother and sisters. He didn't know what to do and how to earn enough money so he joined the army and went to British colonies in India. In that way his dream of sharing his life with Charlotte came to the end. Charlotte promised she would wait but her father had already found a candidate to her hand. He was much older than her but very wealthy. The young woman didn't like him at all and continued writing to her beloved Robert letters full of bitterness and saddness. He didn't know how to react... Actually, he knew but it was so difficult for him... He had a friend in the army, a young Colonel, Edward Howdon, that in that time was preparing himself to turn back to England. Robert asked him to visit Charlotte. He knew that his friend would fall in love with her and he knew that he would be accepted by Charlotte's father... And what about Charlotte? She got a short letter from Robert. He wrote that as he couldn't take care of her as her husband, he sent her the best candidate to her hand...
What do you think happened? CHarlotte became a happy wife of Edward... and Robert? Well, RObert is one of my fullfilled "loves", love to Heidi Ott's dolls...