Nie lubię prasować! Nie lubię i już! A już najbardziej nie lubię prasować latem, kiedy i bez pary buchającej z rozgrzanego żelazka czuję się we własnym domu jak w saunie ( mimo włączonej klimatyzacji). Cóż jednak mogę na to poradzić? W zeszłym tygodniu bez względu na panujące upały musiałam zabrać się za świeżo wyprane prześcieradła i koszule męża. A jak powszechnie wiadomo... od prześcieradeł już tylko krok do miniaturowej inspiracji...
Dumając nad deską do prasowania przyszło mi do głowy, że moje lalki nie mają koszul nocnych. Jak to tak bez koszul? Niehigienicznie jest spać w noszonym cały dzień ubraniu. Od inspiracji przeszłam więc do realizacji, ale... realizacja tym razem nie okazała się taka prosta. Na uszycie bieliźnianej wyprawki dla wszystkich lalek nie starczyło mi cierpliwości i drogą losowania koszule dostały pani domu i kucharka.
Koszule uszyte są ręcznie. Kremowa powstała ze starej dziewczęcej sukienki, a biała z kawałka poszewki. Zdaję sobie sprawę, że nie jest to bielizna zbyt wyszukana, a tym bardziej frywolna, czego niektórzy mogliby oczekiwać. Biorąc jednak pod uwagę, że wiktoriańskie damy zakrywały sie od stóp do głów i nawet koszule nocne zapięte były pod samą szyję to moje miniaturowe nocne wdzianka są całkiem miłe dla oka. W mojej głowie były o wiele ładniejsze, ale trudno mi było uszyć takie maleńkie ubranka. Nie poddam się jednak bez walki... za jakiś czas wrócę do tematu i uszyję podomke dla lorda...
I don't like ironing! I don't! Especially in summer when I feel in my house like in a sauna even withouth the heat and water vapour from the iron. But what can I do about it? Last week, not minding that it was really hot outside, I had to get down to ironing... some freshly washed sheets and my husband's shirts were waiting... And ,as it is commonly known, there is only one step from ironing to a miniature inspiraton...
Meditating and musing about life over the ironing board I realised that my dolls didn't have any night clothes. How was it possible? It is so unhygienic to go to sleep in your dirty clothes, clothes that you wear all day. And so I got to work... but this time it was not so easy. My patience expired quite soon and only two of my dolls got nightgowns. I made a drawing and the happy winners were the lady of the house and the cook.
The gowns are handsewn. The beige one is made of an old babygirl's dress and the white one is sewn of a piece of a white sheet. I am aware of the fact that my nightgowns are not very sophisticated nor frivolous what some of you may expect. However, taking under consideration that the Victorian ladies covered their bodies very properly and even the nightgowns were very long and properly buttoned undet the neck, I think my miniature clothes are quite nice. Well, they were much more beautiful in my imagination but I had some difficulties with handsewing such small pieces. But no... I won't surrender so easily... I will get back to the nightwear and I will sew a housecoat for the lord.
Obie koszulki są śliczne i tak naturalnie się układają, prza co wyglądają bardzo realnie.
OdpowiedzUsuń* przez :-)
OdpowiedzUsuńJesteś dla siebie za surowa, koszulki są przepiękne i bardzo wyszukane, a w takiej skali niełatwo dodać tyle detali (aż mi się zrymowało :) ).
OdpowiedzUsuńNo te gustará la pancha (a mi tampoco) pero el resultado de tus camisas miniaturas es perfecto!!!!
OdpowiedzUsuńBesos.
Me parecen unos camisones preciosos!!!!
OdpowiedzUsuńCałkiem zgrabne koszulki Ci wyszły. Koniecznie uszyj dla pana domu koszule i szlafmycę.
OdpowiedzUsuńWitam :)
OdpowiedzUsuńKoszulki zrobiły na mnie wielkie wrażenie :) Cudne :)
Pozdrawiam serdecznie :)