czwartek, 6 lutego 2014

Wejście dla służby. The staff's entrance.

         
         Kiedy jakiś czas temu robiłam projekt schodów do mojego domku zdałam sobie sprawę, że w całej mojej miniaturowej wizji zapomniałam o rzeczy fundamentalnej - o wejściu dla służby. Cóż za przeoczenie! W epoce wiktoriańśkiej, w domach dość zamożnych, które dbały o swój wizerunek, nie do pomyslenia było, aby służba i "Państwo" używali tego samego wejścia. No i co to by był za wstyd, gdyby pod drzwiami któregoś dnia spotkali się goście i hodowca świń, który przyszedł kupić kuchenne odpadki... Tak więc powstało osobne wejście - pod głównymi schodami. (Drzwi, póki co są w fazie tworzenia, ale otwór został już wycięty).
          Muszę przyznać, że bardzo inspiruje mnie ten malutki zakątek domu i stał się jednym z moich ulubionych. Podejrzewam, że będzie on bardziej tętnił życiem, niż wszystkie inne pomieszczenia. Służące z sąsiedztwa, dostawcy mleka, mięsa, uliczni sprzedawcy... wszyscy będą udawać się właśnie tam. Całość wykonana jest z drewna i pokryta tynkiem. Schody dodatkowo pokryte są masą modelarską DAS, by przypominały chociaż trochę wydepany granit. Kolor biały...

         Dziwne to trochę? Już tłumaczę. Otóż główne schody każdego ranka były bardzo dokłądnie czyszczone przez służącą. Biedna kobieta o świcie musiała zdrapywać wszystkie zabrudzenia z każdego schodka. Do tego co jakiś czas schody były bielone - stąd też moja decyzja.
      Podłogę w wejściu dla służby wyłożyłam własnoręcznie zrobionymi płytkami chodnikowymi (gruba tektura, tynk i akryle), które miały wyglądać na wychodzone. Jak widać wejście jest całkiem spore i na pewno postaram się zagospodarować każdy jego centymetr. Skrzynki z warzywami, worek z węglem... hmmm... może jakaś ławeczka na wieczorne spotkania kucharki i mleczarza... Przecież im też należy się coś od życia.

     
        When, some time ago, I was making a project of the main external staircase I realised that I had forgotten about one of the most fundamental things - a staff's entrance. In the Victorian era, for the families that took care of their "image" a lot it was unthinkable to share the same entrance to the house with the staff. What a shame if one day some guests found themselves in front of the door together with a pig breeder that came to buy some kitchen leftovers... So a separate entrance has been built under the staircase. ( The door is being created but the door whole has already been cut out.)


        I must admit that this small part of the house inspires me a lot and it is one of my favourite ones. I suppose it is going to be much more full of life than any other room in the house. The maids from the neighbourhood, meat and milk suppliers, street sellers... all will go there. The structure is made of wood and plastered. The stairs are additionally covered with a modelling paste called DAS to make them similar to "used" granite. They're white.

         Does it seem strange? White stairs? I will try to explain my choice. The main external staircase every morning was cleaned very carefully by a maid. At dawn the poor lady had to remove every little piece of dirt from the stairs. What's more, from time to time the stairs were whitewashed.
        The pavement in the entrance for the staff is covered with handmade tiles ( cardboard, some plaster and acrilic colours) that were supposed to seem "consumed". As you can notice the entrance is quite big and I am going to fill every centimeter of it. Some wooden boxes with vegetables, a sack with coal... hmmm... and maybe a bench for the evening meetings of the cook and the milkman... They also should get something from life...

2 komentarze:

  1. Świetny pomysł. Bardzo dobrze udało Ci się zorganizować to dodatkowe wejście. A ja już sobie wyobrażam je po wykończeniu - te skrzynki i worki, zapasy i zakupy :)

    OdpowiedzUsuń