Jak już wcześniej pisałam, gdy zaczęłam budować mój miniaturowy dom, sprawiłam sobie książkę Judith Flanders "Inside the Victorian House", która stała się moim przewodnikiem. Dzięki niej dowiedzialam się wielu ciekawych rzeczy nie tylko o wiktoriańskich domach, ale także o życiu ich mieszkańców. I tak oto odkryłam, że żadna szanująca się pani domu nie mogła obyć się bez poradnika pewnej pani Beeton. "Household management", bo taki tytuł nosił ów poradnik uczył gospodynie jak zarządzać domem, służbą, co podać gościom, jakie potrawy serwować na początku a jakie na końcu itp. Przyznam, że sprawa zaciekawiła mnie do tego stopnia, że poszperałam trochę w internecie i znalazłam oryginalną książkę w formacie pdf oraz film "The secret life of Mrs. Beeton". Moja pierwsza myśl? Oczywiście! Książkę należy pomniejszyć! Moja wiktoriańska dama stała się więc dumną posiadaczką miniaturowego egzemplarza poradnika o prowadzeniu domu, a ja z wielką przyjemnością obejrzałam film, który polecam wszystkim miłośnikom epoki wiktoriańskiej.
A co na to pan domu? Przecież też musi coś czytać. Zaopatrzyłam go więc w kilka książek botanicznych, zbiór rysunków wydawanych przez czasopismo Punch oraz trzytomowe wydanie "Klubu Pickwicka" Karola Dickensa. Jeśli mój miniaturowy lord będzie miał tyle radości z Dickensa co ja, czytając go jeszcze na studiach, to będę bardzo zadowolona. A póki co zabieram się za miniaturyzowanie innych znanych wiktoriańskich pisarzy.As I wrote earlier, when I started to build my miniature house, I bought a book "Inside the Victorian House" by Judith Flanders. It has become my guide. Thanks to the book I got to know a lot of interesting things not only about the Victorian houses but also about their inhabitants' lives. In this way I have discovered that no respectful houselady could do without a handbook by a certain Mrs. Beeton. The book titled "Household management" told how to manage the household and the stuff, what to serve for dinner and in what order etc. I admit that I was really curious about that book so I did some research in the internet and I found an original exemplar of the book in pdf and a movie "The secret life of Mrs. Beeton." My first thought? Of course! The book must be "miniaturized". And...also my Victorian lady has become a proud owner of a miniature version of the house management guidebook. And I have watched the film. I recommend it to all the Victorian era amateurs.
But what about the lord of the house? He has to read something too. I have provided him with some botanic books, a set of sketches published by Punch and a tree-volume edition of Pickwick Papers by Charles Dickens. If he enjoys Dickens as I did, reading his books at the university, I will be really happy. In the meantime, I keep miniaturizing other famous Victorian writers.
Dbałość o szczegóły i zgodność z realiami epoki - recepta na sukces. Książeczki cudowne. Lord i Lady nie będą mogli oderwać się od lektury. Ciekawe, którzy klasycy będą następni...
OdpowiedzUsuńWspaniała miniaturowa kolekcja :) Stare książki i albumy mają niesamowity charakter, prawda? Te doskonałe w każdym szczególe obrazki, które można oglądać godzinami...
OdpowiedzUsuńZa to właśnie uwielbiam miniatury- że poszerzają horyzonty. Kto by pomyślał, że kiedykolwiek usłyszymy o pani Beeton :)!
OdpowiedzUsuń