Czasem tak już mam... otwieram mój domek, spoglądam na któreś z pomieszczeń i ... I pierwsze co przechodzi mi przez myśl to to, że przecież TO zupełnie nie pasuje do wyglądu pomieszczenia, do stylu domku, zakłóca moją równowagę estetyczną. I natychmiast należy TO z domku usunąć. TO może okazać się krzesłem, stoliczkiem, kwiatkiem z papieru, mało udanym wazonikiem z modeliny, czymkolwiek... Tym razem padło na "pralkę". Pierwszą "pralkę" wymurowałam z masy DAS jakieś cztery lata temu. Byłam z niej wtedy bardzo dumna. Wtedy! Teraz już nie. Z upływem czasu konstrukcja z DAS przeszkadzała mi w domku tak bardzo, że usunęłam ją stamtąd. No, ale jak to tak? Lalki zaczęły się skarżyć, że muszą chodzić w brudnych sukienkach, że ręczniki czas najwyższy wygotować, że w kuchni już tylko same zatłuszczone ścierki zostały... Zrobiłam im więc nową pralkę. Z tektury. Boki otynkowałam i wyskrobałam wykałaczką cegły ( w mokrym tynku). Następnie całośc pomalowałam akrylami. Teraz ów pralka wpasowuje się w całość domku.
Przy okazji prac remontowych w pralni zmieniła się również podłoga. Wcześniej było na bogato, ale piękne niebieskie płytki na podłodze w najbrudniejszym pomieszczeniu w całej kamienicy... to chyba jedynie w pałacu Buckingham... W pralni pojawiły się więc nowe tekturowe płytki. Zniszczone, brudne, ale fantastycznie realistyczne. Tak! Teraz mogę powiedzieć, że lubię moją pralnię!
Te ha quedado muy bien!!!
OdpowiedzUsuńBesos.
Fantastyczny piec!:) - pamiętam podobny ze strychu u mojej babci (w powojennej gdańskiej kamienicy) i pamiętam cotygodniowe "wyprawy" na strych z naręczami rzeczy do prania - dziękuję, przywołała Pani miłe wspomnienia:)
OdpowiedzUsuńYa quisieran muchos de la época, tener un cuarto de lavar tan bien equipado como ese.
OdpowiedzUsuńświetna zmiana!
OdpowiedzUsuńrobi wrażenie - czad!!!
OdpowiedzUsuń