poniedziałek, 29 grudnia 2014

Tynkowanie. Plastering.

              Kto z was zgadł co zamierzam zrobić z moją skrzyneczką? Nie zdradzę wam jeszcze tajemnicy, ale pokażę jak postępują prace. Być może to będzie jakąś wskazówką. Tym razem postawiłam na coś nowego - zamiast wypielęgnowanej i nieskazitelnie białej elewacji wiktoriańskiego domku, obdrapane ściany i odpadający tynk. Zabawę miałam niewiarygodną a i efekt całkiem zadowalający. Popatrzcie.
Skrzynkę otynkowałam białym tynkiem szlachetnym do drewna i pomalowałam farbami akrylowymi w odcieniach szarości. Cegły to także tynk, odpowiednio wymodelowany za pomocą wykałaczki. Do uzyskania ceglastego koloru użyłam suchych pasteli w odcieniach brązu. A wewnątrz skrzynki? Wilgoć i zacieki na ścianach!



               Have anybody had any idea what I am going to do with the box? I won't tell you yet but I
will show you some progress. Maybe it will give you some clue. This time I have decided to try something new - instead of a smooth and spotless white elevation of the Victorian house, squalid walls and coming off plaster. I had a lot of fun playing with the walls and I must say that the result satisfies me. Just look.
            The box is plastered with stucco and painted with grey acrilic colours. The bricks are engraved on the stucco, too. I uused a toothpick for that. They are apinted with dry pastels. And iside the box? Damp!












I jeszcze taka mała przymiarka...
And to finish the post a trial ...



sobota, 27 grudnia 2014

Stara skrzynka. An old box.

           
      Przecież to tylko stara drewniana skrzynka... pomyślicie. I do tego brudna... Zgadzam się z wami, chociaż może tak niezupełnie do końca. Dla was to tylko stara skrzynka, a dla mnie to aż stara skrzynka. Znalazłam ją w mojej piwnicy. Leżała tam kilka lat zapomniana. Ostatnio jednak przemówiła do mnie... Zobaczyłam ją przypadkiem robiąc porządki i od razu w mojej głowie zaczęły kłębić się setki myśli. Kwiaciarnia? Warzywniak? Pasmanteria? Sklep z pamiątkami?

            Skrzynka ma wymiary 26 na 36 cm i głębokość 10 cm. Wieczko było przykręcone na duże zawiasy, które od razu rozkręciłam. Rozmontowałam także skrzynkę i posklejałam porządnie. No, a że tak mnie natchnęło do pracy to wyszpachlowałam jeszcze wnętrzne. Muszę przyznać, że aż roznosi mnie chęć do przekształcenia tej zwykłej skrzyneczki w coś pięknego i dania jej nowego życia. Chyba już zdecydowałam co z niej zrobię... Poczekacie, zobaczycie...
       
   
 It is just an old box... you'll think. An old dirty box. Yes, you're right but... for you it is only a box and for me it is much more than a box. I have found it in the basement. I saw it while I was doing some cleaning. It had spent a lot of time there but this time it started talking to me... And suddenly hundreds of thoughts started to cross my mind. A florist? A grocery? A haberdasher? A souvenir shop?



           The box measures 26 for 36 cm and it is 10cm deep. The lid was fixed with two big hinges that I unscrewed. I dismantled the box, too, as it was quite shabby, and I glued all the pieces together once more. I have plastered the inside of the box,too. I admit that I can't wait to change the box into something beautiful and to give it a new life. I think I have decided what to do with it. You'll wait... you'll see.

poniedziałek, 22 grudnia 2014

Wesołych świąt. Merry Christmas.

         
             Przygotowania do świąt w moim miniaturowym domku dobiegły końca. To, czego nie udało mi się zrealizować, zostawiam na przyszłe Boże Narodzenie. Moje lalki dostaną prezenty, ale wigilijną kolację zjedzą dopiero za rok. Nie można przecież mieć wszystkiego od razu. Zebrały się już wszystkie w bibliotece i podziwiają choinkę (lampki też zamontuję na przyszłoroczne święta) i to, co pod nią leży. 




        Oprócz mieszkańców domku prezenty dostali także pan i pani Higgins. Pan Higgins (dla którego nie wymyśliłam jeszcze imienia) po tygodniach oczekiwania dostał wreszcie ubranie, a pani Aurelia, jako amatorka wiejskiego życia, dostała kurę i kaczkę. Ciągle jednak pozostają bez butów, które jakoś mi nie wychodzą. To też zadanie na przyszły rok. Na okres świąteczny Higginsowie zamieszkają w pokoiku dla służby w wiktoriańskiej posiadłości. Jest tam stół i dwa krzesła. Lepsze to, niż stanie na półce. Higginsowie próbowali zaprzyjaźnić się z wiktoriańskimi właścicielami domku, ale mam wrażenie, że nie bardzo przypadli im do gustu. To pewnie ze względu na różnice klasowe.




            Wracając do tematu prezentów, do mnie również dotarł miniaturowy prezent. Jakiś czas temu wygrałam rozdawajkę u Tatiany (moja pierwsza wygrana rozdawajka). Możecie wyobrazić sobie moją radość. Przesyłka szła do mnie prawie miesiąc, ale w końcu dotarła. Wygraną był ręcznie robiony wazon. Cudowny! To jednak nie wszystko. Tatiana zrobiła mi ogromną niespodziankę i do wazonu dołączyła jeszcze miskę do kompletu oraz kilka innych ręcznie wykonanych przez nią drobiazgów. Wszystko przepiękne i dopracowane w najmniejszych szczegółach. Dziękuję ci raz jeszcze Tatiana! Pani Higgins powiedziała mi już, że jak tylko powstanie jej domek to wszystkie te wspaniałości zabiera ze sobą. Zanim jednak do tego dojdzie życzę wszystkim spokojnych i radosnych świąt w rodzinnym gronie oraz wielu miniaturowych pomysłów w nadchodzącym roku.

       Christmas preparations in my miniature house have reached the end. All the things undone will have to wait till next year. My dolls will get some gifts but there won't be any Christmas dinner this year. They cannot have everything immediately. They have already gathered in the library and are admiring the Christmas tree and the presents.
        There are some presents for Mrs and Mr Higgins, too - Mr Higgins (still without name) has already got some new clothes, Mrs Aurelia, as a village life lover has received a goose and a hen. They still have no shoes, though. Shoes for them... another task for me for the next year. For the Christmas period the Higgins are going to move into the staff's room in the Victorian house. There is a table and two chairs, better than nothing. The older couple has already tried to make friends with the Victorians but I think they are not much wanted in the house. Maybe because of the class difference.

           Turning back to the presents, a beautiful gift has been delivered to me, too. Some time ago I won a giveaway from Tatiana ( my first won giveaway). You can immagine my happines. The prize was a handmade vase. A beautiful vase! But that's not all. Tatiana made me a great surprise and, apart from the vase, put into the packet a bowl and a lot of other beautiful miniature objects handcrafted by her. Everything extremely well done! Thank you once again Tatiana! Mrs Higgins wants to take all the things to the new house which, I hope, I will build next year. For the time being, I want to wish you quiet and merry Christmas time with your families and a lot of miniature projects for the new year.

Jeśli chcecie odwiedzić blog Tatiany znajdziecie go tutaj...
If you want to visit Tatiana's blog you can find it here...

http://mylittlelittledream.blogspot.it/





poniedziałek, 15 grudnia 2014

Świąteczne skarpety. Christmas stockings.

         
       
          Zupełnie nie miałam ich w planach, no, ale stało się. Kilka dni temu w moim ulubionym sklepie z artykułami artystycznymi zauważyłam malusieńskiego misia i to od niego wszystko się zaczęło. Na początku chciałam zrobić dla niego pudełeczko i umieścić go pod choinką, ale szkoda mi było chować go do kartonika. Tak więc postanowiłam uszyć świąteczną skarpetę i wsadzić go do środka. 
    Anglia wiele świątecznych zwyczajów, tych, które celebrowane są i teraz, zawdzęcza właśnie epoce wiktoriańskiej. To podczas rządów królowej Wiktorii do Anglii przybyło po raz pierwszy bożonarodzeniowe drzewko, wysłano pierwszą kartkę, powieszono pierwszą skarpetę przy kominku. Początkowo wieszano skarpety, które noszono na codzień. Z czasem pojawiły się skarpety szyte specjalnie do tego celu, bogato zdobione. W biednych domach, jako podarunki, wkładano do nich zwykle suszone owoce i orzechy, w domach bogatych dzieci znajdowały w swoich skarpetach drogie ręcznie robione zabawki. 

           Moje skarpety uszyte są ręcznie z filcu. Słodycze zrobione są z pasty Opla i ozdobione akrylem. Jedyną rzeczą, która nie została wykonana przeze mnie jest miś. Mam nadzieję, że moje lalki mi to wybaczą. Póki co, podejrzałam, że Marianna grzebała już w prezentach pod choinką i znalazła swoją lalkę. Nie wiem jak wy, ale jak byłam mała, to też szukałam w szafkach, czy przypadkiem Gwiazdor czegoś już tam nie ukrył.


       
     
         Actually, I didn't want to make them, it just happened. A few days ago, in my favourite shop with art staff I noticed a little bear and in that way everything started. At the beginning I wanted to make a small box and put the bear under the Christmas tree. However, I was unpleased to hide it and I decided to saw a Christmas stocking and to put the bear inside. 




         England owes a lot Christmas traditions celebrated now to the Victorian era. The first Christmas tree, the first Christmas card, the first stocking hanged by the fireplace...it all happened during the reign of Queen Victoria. At the beginning people used to hang their everyday stockings. With time special richly decorated stockings were sewn for the purpose. In poor houses the stockings were filled with dried fruit and nuts; children from rich houses often found in their stockings expensive handmade toys.
           

              My stockings are handsewn of felt. The sweets are made of Opla paste and painted with
acrilics. The only thing that is not made by me is the bear. I hope the dolls will forgive me. By the way, I saw Marianne spying under the tree. She had already found her new doll. I am not sure about you but I remember that when I was a little girl I used to spy in the cupboards and looking for some deeply hidded gifts.

środa, 10 grudnia 2014

Coś dla prawdziwej damy. Something for a real lady.

                   
                 Od pewnego czasu jest u mnie bardzo świątecznie a moją głowę zaprzątają przeróżne pomysły na prezenty dla mojej miniaturowe rodzinki. Tym razem zestaw dla pani domu - lusterko, ekran kominkowy i świecznik. Tak, tak, to dziwne niebieskie coś to własnie damski przenośny ekran kominkowy.  Siedząc w pobliżu nagrzanego kominka, dama trzymała ów ekran na wysokości twarzy w ten sposób chroniąc się przed zbytnim ciepłem, a co za tym idzie, czerwonymi policzkami. 
                   

           

               Lusterko wykonane jest z kawałka szkiełka,wykałaczki i masy Opla; ekran to oklejona materiałem tektura przymocowana do wykałaczki, a świecznik to kryształek Swarovskiego i mini świeczka z masy Opla. Wszystko mojego autorstwa. Starałam się, aby  przedmioty były eleganckie i godne wiktoriańskiej damy. Czy sprostałam zadaniu? 


                 

         For some time I have been in really festive mood and I have been thinking a lot about the gifts for my miniature family. This time a set for the lady of the house - a hand mirror, a hand fire screen and a candlestick. Yes yes, that strange blue thing is a fire screen. Sitting next to the fireplace a lady kept it next to her face. In that way she protected her cheeks from becoming red from the heat. 



          The mirror is made of a piece of glass, a toothpick and Opla paste; the screen is a piece of cardboard covered with fabrics and fixed on a toothpick and the candlestick is a Swarovsky's crystal bead. All the items are made by me. I have tried to make them elegant and proper for a Victorian lady.  

środa, 3 grudnia 2014

Przygotowania do świąt. Christmas preparations.






                  Uwaga, uwaga! Okres przygotowań do świąt uważam za otwarty. Kilka dni temu dotarł do mnie świerk wykonany na zamówienie przez pana Ryszarda Kobzę z firmy "Kobza . Piękna prawda? Nie mogłam oprzeć się, żeby od razu jej nie udekorować. Brakuje jeszcze łańcuchów i świeczek, ale z tymi ostatnimi mam spory kłopot. Jak zapewne wiecie, wiktoriańskie drzewka ozdabiane były prawdziwymi woskowymi świeczkami, które przyczepiano za pomocą specjalnych "klamerek"  (stąd też spora ilość pożarów w okresie Bożego Narodzenia). Świeczki są wykonalne, ale jak umocować je do drzewka nie używając kleju?

              Pod choinką leżą już pierwsze prezenty - zabawki dla dzieci i czepek dla guwernantki (chociaż przyznam, że na pani domu prezentuje się lepiej). Zabawki wykonałam z papieru i wykałaczek, a czepek uszyłam z filcu i tiulu. Teraz czas na prezenty dla pozostałych domowników. Nie wiem tylko co podarować kucharce???




          Attention, please! I announce the season of Christmas preparations opened. A few days ago my handmade spruce arrived. It is handcrafted by Ryszard Kobza from 'Kobza' company. Isn't it beautiful? I couldn't resist decorating it. It still needs chains and candles but I have a big problem with the latter ones. As you probably know, the Victorian trees were decorated with real wax candles placed in clips and fixed to the tree. Actually, I don't know how to create the clips as they are really small and ,most of all, how to fix them to the tree without glue.

                 Under the tree there have already been put the first gifts - toys for the children and a winter bonnet for the governess ( In my opinion the bonnet suits better the lady of the house, though). The toys are made of cardboard and the bonnet is sewn of felt and tulle. Now I should prepare some gifts for other members of my little family. But what to give to the cook???