niedziela, 25 października 2015

Kanapa. A sofa.

               
             No i kolejny "wiklinowy" twór wyszedł spod moich rąk. Tym razem to kanapa. Pracowałam nad nią pięć dni i przyznaję, że chwilami brakowało mi już cierpliwości. Nie poddałam się jednak, bo to nie leży w moim charakterze... No i dobrnęłam do końca. Zrobiłam ją głównie po to, by sprawdzić czy podołam wyzwaniu. Chyba podołałam. Jak myślicie?
                 Kanapa zmieściła się jeszcze na stryszku w sklepiku, ale kolejne mebelki będę już chyba upychać we własnej szafie... 

                 Here we go again. I have created another "wicker" piece . This time it's a sofa. I worked with it for five days and in certain moments I lacked of patience. But I don't give up so easily... I made it mostly because I wanted to "prove" myself. What do you think? Have I passed? 
                 I have found some place in the shop attic yet and I put the sofa there. But where will I put the furniture I am going to make in the future? In my wardrobe... I suppose.








niedziela, 18 października 2015

Bujany fotel. A rocking chair.

                 
           Tak. To już chyba staje się niebezpieczne. Wpadłam na dobre. W co? W plecionki oczywiście. Musicie mi wybaczyć, ale odkąd zaczęłam moją przygodę z koszykami nie potrafię zająć się niczym innym. Kiedyś pewnie  mi się znudzi... Kiedy? Nie wiem. A tymczasem przedstawiam wam bujany fotel. Póki co stoi na stryszku w sklepiku, ale... mam nadzieję, że kiedyś ktoś się w nim pobuja. Fotel wypleciony jest z bawełnianej nici zabarwionej akrylami. Następna w kolejce czeka kanapa... Coś czuję, że będę musiała wybudować drugi sklepik, bo w starym powoli zaczyna brakować miejsca. 
                    Jakiś czas temu powstały również dwa kosze na bieliznę. Chyba ich jeszcze nie pokazywałam? 



             Yes. I suppose it is becoming quite dangerous. You must forgive me but since I started my "adventure" with the baskets I cannot stop. I suppose one day I will get bored. When? I don't know. In the meantime I present you my rocking chair. It has been placed in the attic of the Victorian shop but I hope that one day someone will use it... The chair is woven of cotton thread dyed with acrilics. Something tells me that I will have to build another shop as I am going to weave a sofa now. The old shop is too small to keep all the furniture in it.
                  Some time ago I made two linen baskets, too. I haven't shown them yet, have I?



czwartek, 8 października 2015

Coś większego... Something bigger...

                 
       Tak to już chyba jest, że jak coś się polubi to chce się tego mieć w życiu jak najwięcej... I nie mam tu na myśli czekolady ani wyjątkowo pysznych gofrów z bitą śmietaną i truskawkami... chociaż też je kocham! O czym więc myślę? O plecionkach oczywiście! Chwilowo zaprzestałam produkcji koszyków i postanowiłam sprawdzić się w ... czymś większym.  Na pierwszy ogień poszły stolik i fotel, które trafiły już do wiktoriańskiego sklepiku. Mimo, że mają zaledwie kilka dni wyglądają na stare, nieco zniszczone i z duszą. Przyznam, że chciałabym posiadać taki fotel w moim wymiarze. Wygląda na bardzo wygodny... Ale nie! Nie uplotę go sobie! Już plecenie "maluszka" zajęło mi trzy dni. Więc co będzie następne? Hmmm... tego jeszcze nie wiem... może kolejny fotel albo stojak na parasole? Kosz dla niemowlaka? A może kanapa ogrodowa? Mam tylko nadzieję, że nie skończę plotąc miniaturowy domek. To byłaby już przesada...




                     I suppose that it is quite normal that when we like something we want to have it more
and more inour life... And I'm not thinking about chocolate or some "extremely" delicious waffels with whipped cream and strawberries... even if I adore them! I am thinking about... weaving! I have stopped weaving baskets for a while and I decided to try "something bigger". I have handwoven a table and an armchair that have already been placed in the old curiosity shop. They are new but seem old, used and they seem to tell some interesting story. I admit that I would love to have an armchair like this in my size. It looks very comfy. But no! I am not going to weave it! It took me three days to weave the small one. So what will I weave now? I am not sure. A chair or an umbrella stand? A basket for a newborn? Or a garden sofa? I hope I won't finish weaving a miniature dollhouse. It would be too much...




             I jeszcze wyniki losowania! Zestaw z książką pojedzie do Anity M., a zestaw piknikowy do Nariny. Gratuluję i bardzo proszę o przesłanie mi swoich danych do wysyłki.
             And now the giveaway winners! The set with the book goes to Anita M. and the picnic set goes to Narina. Congratulations! Please, send me your addresses.


sobota, 3 października 2015

Pewne bardzo ważne drzwi... A very important door...

                 
       
      
                   Drzwi... niby nic takiego... a jednak... Mogą oznaczać początek, mogą też oznaczać koniec. W tym przypadku to koniec... koniec chociaż tak nie do końca... To koniec pewnego etapu, ale drzwi nie zostały zamknięte... 
                   Długo zastanawiałam się czym obdarzyć kogoś, kto przez ponad rok towarzyszył mi w trudach wychowawczych, wspierał, pocieszał, zachęcał do działania i często podglądał mnie przy pracy nad miniaturkami. Czym, jeśli nie miniaturką właśnie? Nie taką zwykłą jednak, ale taką... z przesłaniem. W takich właśnie okolicznościach powstała miniaturowa scenka z drzwiami, które się nie zamykają, w roli głównej. Scenka, która w trakcie jej realizacji "rozrosła się" i stała się półeczką na klucze. A dlaczego drzwi się nie zamykają? Dlatego, że dla osoby, która półeczkę otrzymała, drzwi mojego domu będą zawsze otwarte...
               

                   A door... nothing special, but... It may signify the beginning but it may signify the end, as well... This time it's the end of something but  not exactly the end... It's the end of some period but the door has not been closed...
                   I had been thinking a lot what to give as a gift to someone who, for more than a year, helped me to bring up my children, supported me, tried to cheer me up, encouraged me and very often watched me creating my miniatures. What if not a miniature? But not a simple miniature... a miniature with some meaning. In these circumstances a miniature scene with a door was created. Not a simple door but a door that never closes. During the works an idea came to my mind and the miniature scene has become a shelf for keys.