sobota, 26 marca 2016

Edward i Eleanor.

                
     Od samego przyjazdu do wiktoriańskiej posiadłości  Charlotte  narzekała, że brakuje jej męża. No cóż, tak to już jest jeśli ktoś pracuje jako lekarz wojskowy na terenie kolonii brytyjskich w Indiach.Rozkaz to rozkaz. Tym razem jednak tęsknota za rodziną wygrała... Edward postanowił wrócić do kraju na stałę i otworzyć prywatną praktykę lekarską w rodzinnym mieście. Z takim doświadczeniem na brak klientów nie powinien narzekać. Krótko po nim do kamienicy zawitała również jego siostra, Lady Eleanor. Jej przyjazd planowany był już od dawna, ale przesunął się w czasie z racji choroby ojca... W każdym razie rodzeństwo  dotarlo całe i zdrowe i może już cieszyć się własnym towarzystwem.  Tak więc poznajcie nowych mieszkańców witoriańskiego domku - Edwarda i jego młodszą siostrę Eleanor.  (Wszystkie ubranka widoczne na zdjęciach wyszły spod mojej ręki. )

                As soon as Charlotte arrived at the Victorian house she started to complain that she missed her husband. Well, it is quite a normal thing to stay away from home for a long time when someone is an army medician serving in British colonies in India. However, this time the homesickness won and Edward returned home. He decided to open his own private office in his hometown. I am sure that with all the experience he has gained abroad  he will have a lot of clients. Few days after his arrival, Edward's sister, Lady Eleanor, came to pay a visit to him and Charlotte. She was going to arrive much earlier but their father's illness delayed the trip. Fortunately, both Edward and Eleanor have arrived sound and safe and may enjoy their company now. So... meet the new inhabitants of the Victorian dollhouse - Edward and his younger sister Eleanor. ( All the clothes in the photo have been sewn by me).



niedziela, 20 marca 2016

Łóżeczko dla niemowlaka. A bassinet.

         
       
          I znowu powrót do "wikliny". Chyba się już od niej nie uwolnię. W sumie to nawet nie chcę... Lubię sobie popleść od czasu do czasu. To już chyba uzależnienie. Dobrze, że mało szkodliwe. Jedyny skutek uboczny jest taki, że poświęcam temu zajęciu sporo czasu. 
          Jakiś czas temu dostałam zamówienie na kosz-łóżeczko dla niemowlaka. Miał być biały, prosty w formie i oczywiście pleciony. Wykonałam go na podstawie zdjęcia, które otrzymałam.  Skala 1:10.
          Let's welcome "wicker" again. I suppose it has become my addiction. Fortunately it is not harmful. The only bad effect is that handwaving consumes a lot of time...  Some time ago I received a custom order for a bassinet. It was supposed to be white, simple and, of course, handwoven. I got a photo of a real size bassinet as an inspiration. Scale 1:10.







piątek, 11 marca 2016

Sklepik rodem z Dickensa. Dickens's Old Curiosity Shop.

           
         Już dawno nie pokazywałam wam mojego wiktoriańskiego sklepiku. Z zewnątrz wygląda tak samo jak wcześniej, ale wewnątrz trochę się zmieniło. Przybyła witrynka (z drugiej ręki) i spora ilość porcelany. Uplotłam też ławeczkę, zieloną, żeby trochę ożywiła ciemne pomieszczenie. Ławeczka została oczywiście postarzona i przybrudzona. Kto oddałby nowy  i czyściutki mebel do sklepu ze starociami?  Ciągle zastanawiam się czym zapełnić pustą półkę pod oknem. Marzą mi się ozdobne talerze... tylko jak się do nich zabrać. Zmiany również  stryszku. Swoje miejsce znalazły tu przedmioty, które wcześniej "mieszkały" w pokoiku dziecinnym w kamienicy - kufer, domek dla lalek, koń na biegunach. Będzie im tu ciepło i przytulnie. Jeśli macie pomysły na to, co jeszcze powinno znaleźć się w sklepiku, podzielcie się nimi ze mną. Potrzebuję inspiracji...


           I haven't shown you my curiosity shop for quite a long time. It hasn't changed outside but inside there are some new things to see. I have bought a display cabinet (it's new in the shop but it's a second - hand item)  and some porcelain pieces and I have made a bench. The bench is green because its role is to "liven up"the dark room. I have made it look old and a little dirty; a new and clean bench would look strange in the shop with old staff. I am still thinking what to put on the shelf by the window. I'd like some decorative plates there but... I am not able to create them by myself. 
          There have been some changes in the attic, too. Some objects from the Victorian nursery live there now. I don't need them in the dollhouse anymore but I think they look nice in the shop. Have you got any idea what I should add to the shop? I need some inspiration...





czwartek, 3 marca 2016

Dziecinne łóżeczka. Children's beds.

            Długo nad nimi myślałam, długo planowałam, zmieniałam koncepcję...aż w końcu usiadłam i zrobiłam. Zupełnie inne niż te, które naszkicowałam, inne niż te, które chciałam, poprostu inne. Inne... co nie znaczy, że gorsze... Po zmianie wystroju pokoju dziecinnego brakowało w nim łóżeczek dla najmniejszych dzieci. Chciałam żeby były małe, mniejsze od dostępnych w sklepach, wyglądały na wygodne i pasowały do pozostałych mebli i do epoki. Chciałam i wreszcie mam!  Zrobiłam je ze sklejki i grubej tektury, pomalowałam akrylem w kolorze biszkoptowym, tak, żeby pasowały do całości, i przyciemniłam suchymi pastelami. Nie są doskonałe, widać niedociągnięcia, bo stolarz ze mnie żaden, ale podobaja mi się bardzo, bo są takie...moje.



                 I had thought about them for a long time, I planned how to make them, I changed my plans and the general idea of them many times... then... I sat down and I made them! Different from what I wanted to make, different from what I had sketched... But different doesn't mean worse! After the refurbishment of the nursery I had no suitable beds for the smallest children to put in the room. I wanted them to be small, smaller than those available in the shops with miniatures, to seem comfortable and to consort with the rest of the furniture. Finally, I have them! I made them using some plywod and thick cardboard. Then I painted them with acrilics and dried pastels. They are not perfect, you can see some imperfections because I am surely not a good carpenter but... I do like them because they reflect me somehow.