piątek, 21 kwietnia 2017

Łóżeczka trzy (Three cradles)

         
           Ostatnio tworzę trochę bez ładu i składu... teczka, torebka, kolorowa skrzynka, niedokończone drzewko pomarańczowe... Nie będę ich póki co pokazywać, poczekam, aż nazbiera mi się więcej drobiazgów, żeby na zdjęciach nie było pusto. Napiszę wam tymczasem o pewnym projekcie, który sobie wymyśliłam. Bardzo lubię stawiać przed sobą wyzwania. Często się potem zadręczam, obiecuję sobie, że to pierwszy i ostatni raz, że kolejny taki pomysł od razu wyląduje w szufladzie... a potem siadam i działam. Tym razem chodzi o dziecinne łóżeczka. Ich wykonanie to żmudna i powolna dłubanina, ale efekt końcowy, moim zdaniem,  jest jej wart. Jakiś czas temu pomyślałam, że chciałabym zrobić kolekcję łóżeczek, pięć sztuk, po to, żeby je razem sfotografować. Mam już trzy - w kolorze kości słoniowej, w jasnym brązie i w kolorze czekolady. Kolejne będzie białe. Brakuje mi jednak pomysłu na piąte łóżeczko. Miętowe? Biszkoptowe? Szare? Kto podpowie?

Recently, I have been creating everything and nothing... a bag, a crate, an orange tree ( that I haven't finished yet and I probably won't). I won't show my miniature mess to you. What I am going to show you today is my newest project. I do like challenges. Sometimes I plan to do something. Shortly afterwards I usually complain and promise myself that such an idea won't come to my mind again but ...then I just sit down and create... This time it is about the cradles. Making them takes me a lot of time but in my opinion they are worth every second I spend handweaving them. Some time ago I decided to make a collection of cradles in different colours, five pieces,  just to take a photograph of all of them together. I have handwoven three so far - an ivory one, a light brown one and a chocolate brown one. The next one will be white. I still have no idea what colur the last one should be. Mint? Biscuit brown? Grey? 




wtorek, 11 kwietnia 2017

Pokoik na poddaszu. A room in the attic.

             
           Ostatnio pochłonęło mnie życie w pełnej skali. Wyjazdy, choroby, zamówienia, przygotowania do świąt, rodzinne spotkania... Dużo tego... Nie mogło jednak obyć się bez miniatur. Jakiś czas temu udało mi się kupić wymarzone łóżko do pokoiku guwernantki. Co prawda nie znalazłam jeszcze wolnej chwili, aby uszyć pościel, ale właścicielka mebelka już się nim cieszy. Pokoiku chyba jeszcze nie pokazywałam, bo i nie było się czym chwalić. Ostatnio zaczęłam go wyposażać w sprzęty. Do końca jeszcze długa droga, ale przecież mojej guwernantce nigdzie się nie spieszy...

I have been busy living my full scale life... Journeys, illnesses, commissions, family gatherings, Easter preparatives... A lot of things to do... However, my life wouldn't be full without miniatures. Some time ago I managed to purchase a bed that I had dreamed of for a long time... I haven't been able to sew a bedding yet but I have already put the piece of furniture into the governess's room. I haven't shown the room yet as there is nothing special about it now. Nothing except the bed... I need to make a  lot of things to furnish it. Fortunately, my governess is not in a hurry. She will wait...



Pokoik mieści się na poddaszu, po lewej stronie. The room is in the attic, on the left.