niedziela, 3 listopada 2013

Kilka słów o łazience. A few words about the bathroom.

         

Łazienka w moim domku jest zdecydowanie wynikiem wielu kompromisów i przemyśleń. Jak wyczytałam w mojej książce - przewodniku najlepiej było, gdy łazienka, ta z prawdziwego zdarzenia, z gorącą wodą płynącą z kranu znajdowała się nad kuchnią. Dlaczego? Z bardzo prostej przyczyny... Gorąca woda  pompowana była za pomocą rur z kuchennego pieca. Pierwsze rury tego typu zaczęły pojawiać się w domach zamieszkiwanych przez klasę średnią w latach 70-tych dziewiętnastego wieku. Wcześniej, w latach 60-tych do podgrzewania zimnej wody doprowadzanej do łazienek również za pomocą rur używano tzw. "gejzerów". Niestety nie były one zbyt bezpieczne i często wybuchały.

        Na początku starano się, aby łazienka, w dekoracji, nie różniła się niczym od innych pomieszczeń, a urządzenia sanitarne wykonane z miedzi lub cynku jak najbardziej przypominały meble, stąd też ich drewniana zabudowa tak często oglądana na starych fotografiach. Z czasem powstawać zaczęły jednak wersje porcelanowe, ozdobne, nawet z reprodukcjami zamku Windsor. W latach 90-tych pojawiły się też pierwsze prysznice.
        W epoce wiktoriańskiej zdecydowanie odradzano, by wanna i klozet znajdowały się w tym samym pomieszczeniu. Wszystko to za sprawą wiecznie zatykających się odpływów i bardzo niemiłych zapachów. Radzono, by klozet instalować w pomieszczeniach bez okien, najlepiej pod schodami lub w tylnej części domu. Ciekawostką jest, że od 1848 roku nielegalne było budowanie domów bez odpływów do ścieków miejskich. Niestety okazało się to dość "śmierdzącym problemem". Wielu Wiktorian do samego końca było przeciwko "nowoczesnym wynalazkom" w ich domach. Na szczęście w 1851 roku na tzw. "wielkiej wystawie" pokazano klozet ze spłuczką. Był on tak wielkim odkryciem, że napisano o nim nawet raport w dokumentach parlamentarnych.

         Osobiście, przede wszystkim z braku miejsca, umieściłam zarówno wannę, jak i klozet w tym samym pomieszczeniu, ale przedzieliłam je ścianką, tak, że klozet pozostaje niewidoczny dla oka. Początkowo chciałam go umieścić pod schodami przy kuchni, ale wydawało mi się to mało higieniczne. Poza tym nie chciałam wprowadzać w zażenowanie mieszkańców domu, których każde skorzystanie z toalety słyszane byłoby przez kucharkę. Urządzenia sanitarne wybrane przeze mnie sa porcelanowe, bez drewnianej zabudowy. Ogrzewanie kominkowe, bez kaloryferów, które moim zdaniem są zbyt nowoczesne dla mojej wiktoriańskiej średniozamożnej rodziny. Oświetlenie gazowe. Nie zdecydowałam się na bidet ani na linoleum na podłodze, które zalecane było przez wiktoriańskie poradniki. Nie przesadzałam także w ozdobach. Zdecydowałam się na obraz przedstawiający Ofelię namalowany w 1852 roku przez Johna Everetta Millaisa oraz zielony akcent w postaci paprotki, jednej z niewielu roślin będących w stanie przetrwać w dusznych ciemnych miejskich wiktoriańskich pomieszczeniach. W pomieszczeniu brakuje jeszcze kilku mebelków i pojemniczków, ale ogólny zarys jest już widoczny.

     
         
 The bathroom in my miniature house is surely a result of many compromises and considerations. As I have read in my guidebook, it was advised to locate the "real bathroom", the one with hot water running from the taps, above the kitchen. Why? The reason is very simple... because the hot water was pump up into the tubes from the kitchen range. The first pipes of that kind started to appear in the middle class houses in the 70-ties of the 19th century. Before, in the 60-ties so called "geysers" were used to heat water. Unfortunately they were not very safe and used to explode quite frequently.
            At the begginning people tried to decorate bathrooms in the same way as they used to do with other rooms. That's why the sanitary units were covered with wooden pannels and they looked like pieces of furniture. With time porcelain versions of baths and water closets appeared, deorated with motives of flowers, even reproductions of views of Windsor Castle. In the 90-ties first showers were seen. 
            In the Victorian era it was highly recommended not to put baths and water closets in the same room. The reason was the drainage system and bad odours. The wc were to be put in the back of the houses, in small rooms with no windows or under the stairs. A curious thing is that from 1848 it has been illegal to build new houses without ppipes connected with the communal drainage system. Unfortunately it turned out to be quite a "stinky problem" as many Victorians  were opposed to modern inventions in their houses. However, in 1851, during the Great Exhibition a flush water closet was shown. It was such a great success that even a report in parliamental documents was written about it.
             Personally, mostly because of the problems with space I put the bath and the wc in the same room. I installed a narrow removable wall, though, and the wc is hidden behind it. At the begginning I wanted to put the wc under the stairs next to the kitchen but I found it "quite unhigienic. What is more, I did not like to embarass my little inhabitants whose every usage of the wc would be heard by the cook. The sanitary units chosen by me are made of porcelain, without wooden pannels. The room is heated by the fireplace, no radiators which I find too modern for my middle class family. Gas lighting. I decided not to put the bidet neither the linoleum on the floor, even if it was advised by the Victorian guidebooks. I did not want to exaggerate with the decorations, too. I chose a painting showing Ofelia, painted by John Everett Millais in 1852 and a little fern. I supose it is one of very few plants that were able to survive in the stuffy dark Victorian rooms. The bathroom is still in need of some pieces of furniture and other little staff but the general idea may be seen quite clearly.

4 komentarze:

  1. Bardzo pouczający i niezmiernie mi przydatny post. O wielu rzeczch nie miałam zielonego pojęcia. Bardzo podoba mi się Twoja łazienka, a zwłaszcza te kafelki na ścianach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Łazienka bardzo elegancka i stylowa, ale największe wrażenie robi Twój post. Czyta się świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Śliczna łazienka - elegancka, ale skromna, bez zbędnych przedmiotów. A i ja sporo się dowiedziałam o wiktoriańskim stylu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się, że tu trafiłam - z przyjemnością będę zaglądać :)

    OdpowiedzUsuń