Co tu dużo pisać, uwielbiam wiktoriańskie zabawki. Niektóre są proste, ale jakże kolorowe, inne wręcz zaskakujące i bardzo precyzyjnie ręcznie wykonane. Sama chciałabym zostać kiedyś posiadaczką prawdziwej wiekowej wiktoriańskiej porcelanowej lalki z cudowną ręcznie malowaną twarzą i bogato zdobioną sukienką. Tymczasem jednak, marząc o pięknej lali, postanowiłam uzupełnić moją miniaturową kolekcję o kilka drobiazgów. Wybór padł na cyrkowego słonia oraz konia na kółkach, tzw. pull - along toys oraz na znanego chyba wszystkim Jacka - in- the - box. Oczywiście chciałam, aby Jack działał. Udało się. Głowa, wykonana z pasty Opla zamontowana jest na sprężynie od długopisu i przyklejona do dna pudełka. Przesadziłam chyba trochę z jej wielkością, ale wyraz twarzy jest dość wyrazisty. Pewnie niejednego przestraszy. I o taki efekt mi chodziło. Na mojej bardzo długiej liście miniaturowych rzeczy do zrobienia czekają już kolejne zabawki - karuzela, domek dla lalek i koń na biegunach, ale muszą poczekać na swoją kolejkę.
Dodaj napis |
I do love Victorian toys. Some of them are simple but at the same time very colourful, others are surprising and made by hand very precisely. Personally, I would like to become an owner of a real old Victorian doll with a beautifully handpainted face and a very decorative dress. In the meantime, dreaming of a pretty doll, I decided to enrich my collection of miniature toys with some new elements. The choice was not difficult - two pull-along toys, a circus elephant and a horse, and a Jack- in-the- box. Jack had to work, of course. And it really does. The head is made of Opla paste and it is fixed to a pen spring; the spring is glued to the bottom of the box. I suppose I have exagerated with the head size, but the face expression is quite meaningful. One may get scared. And this is the exact effect I wanted to obtain. There are more toys in my very long list of miniature things to make - a merry-go-round, a dollhouse and a rocking horse but they have to wait for their turn.
Urocze! Jak zawsze zresztą. :)
OdpowiedzUsuńUściski
Ewa
Ja takie skromne marzenia mam - ot, żeby ktoś pozwolił mi się chwilę pobawić takim domkiem dla lalek.
OdpowiedzUsuńBardzo sympatyczny Jack, chociaż może sam fakt "wyskakiwania" jest dość przerażający (nawet jeśli to takie maleństwo).
Kocham miniaturowe zabawki. Jacek nie taki straszny jak go malują. Mnie bardziej przerażają klowny.
OdpowiedzUsuńKolejne świetne pomysły :) Twoje ręcznie robione zabawki wyglądają naprawdę super :)
OdpowiedzUsuń