niedziela, 4 maja 2014

Eksperymenty w salonie. Experiments in the living room.

           

           Salon w moim domku dla lalek to zdecydowanie pomieszczenie, w którym następuje najwięcej zmian. Nie potrafię do końca oddać jego wiktoriańskiego klimatu i ciągle czegoś mi w nim brakuje. Ostatnio znów pokusiłam się o eksperyment i małe przemeblowanie.
          Już kilka miesięcy temu zakupiłam trzy ręcznie wykonane ozdobne talerze, przedstawiające psy myśliwskie. Dodam, że chociaż podziwiam wszystkich artystów zajmujących się miniaturami, nigdy nie kupuję ręcznie robionych przedmiotów, głównie ze względu na ich wysokie ceny. Talerze te jednak na chwilę przyćmiły moją logikę i tak oto stałam się ich właścicielką. W całej historii domku to mój jedyny taki wybryk. Do tej pory jednak nie umiałam zdecydować, gdzie je umieścić i tak leżały sobie ukryte w kartoniku z miniaturami. Postanowiłam jednak pokazać je światu i znalazłam dla nich miejsce nad kredensem. Myślę, że prezentują się tam całkiem nieźle i ściana powoli zaczyna przypominać typową "obwieszoną" ozdobami ścianę wiktoriańskiego salonu.
        Dotarły też do mnie dwa zakupione z drugiej ręki krzesełka, które wpasowały się w wystrój pokoju. Teraz czas na ścianę po prawej stronie. Pewnie zawisną na niej fotografie przodków. Według was salon jest już wystarczająco "wiktoriansko zagracony"?

             The living room in my miniature house is definitely the room that has "suffered" more changes than any other place here. I am not able to bring its Victorian character out and I feel that there is still something missing there. Recently I have tried another experiment and a small change.
             Some months ago I bought three handcrafted plates with hunting dogs. I must add that although I admire all the handcrafters and artists connected with miniatures I never buy handmade objects, mostly because of their high prices. The plates, though, for a moment had "darkened" my mind and in that way I became their owner. In the whole story of my dollhouse it is the only extravagance of this kind.

Unfortunately, I could not make my mind where to put the plates and they spent all the time in a box with other miniatures. Finally, I decided to show them to the world and I placed them on the wall above the dresser. I think they fit quite well there and the wall begins to look like a typical "overloaded" with decorations Victorian living room wall.
              Moreover, two chairs bought in a second-hand shop arrived to me. They look nice in the living room and I think they will remain there. Now I must arrange the wall on the right. I suppose I will put some family photographs there. Do you think the room is already "messy enough" in the Victorian way?

3 komentarze:

  1. I piatti sono molto belli. In epoca vittoriana le stanze erano molto piene di oggetti.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajne te talerze. Salon się zapełnia. Myślę, że jeśli chodzi o epokę wiktoriańską to przydałby się jeszcze klosz. (Zobacz mój post "Pod kloszem, czyli wiktoriańska obsesja".) Klosze były bardzo modne i obowiązkowo stały w salonie. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Talerze z psami myśliwskimi! Co za wspaniały pomysł :) To prawdziwy skarb w takim salonie :)

    OdpowiedzUsuń